Tomasz Dziki o Włocławku

Obywatel do ojczyzny przywiązany

Mateusz Gładyszewski (1758–
1822) — deputowany na sejm,
ławnik i radny miejski miasta
Włocławek, kupiec zbożowy.
Włocławek w każdej epoce historycznej, posiadał swoich bohaterów,
którzy odgrywali niebagatelną rolę
w jego codziennym życiu i mieli
ogromny wpływ na tworzenie jego
współczesnego image. Spora część
tych ludzi jest znana mieszkańcom
miasta. Nazwiskami niektórych
z nich zostały nazwane miejscowe
ulice. Nadal jednak duża część nietuzinkowych postaci i rodzin z historii naszego grodu jest dla większości
Włocławian anonimowa. Niewątpliwie do tego grona zaliczyć trzeba Mateusza Gładyszewskiego. Z uwagi na
jego zaangażowanie w życie publiczne oraz gospodarcze miasta i regionu
uważam, że warto przybliżyć czytelnikom jego sylwetkę.
Aktualnie nie jest znane ani miejsce jego urodzenia, ani imiona rodziców. Nie jest wykluczone, że był
synem działającego we Włocławku
w II połowie XVIII w. Franciszka Gładyszewskiego. Do chwili obecnej nie
udało się jednak znaleźć dowodów
na bezpośredni związek Mateusza
z Franciszkiem. Mateusz urodził się
w 1758 r. Z lektury tekstu Rozporzą-
dzenia Komisji Dobrego Porządku dla
miasta Włocławka z 1787 r. wynika,
że już wtedy był znanym i bogatym
obywatelem. Posiadał jedną z sześciu
kamienic istniejących wówczas przy
Rynku (teraz Starym Rynku). Był
też właścicielem spichrza zbożowego oraz kilku innych nieruchomości.
Przynależność do miejscowego patrycjatu potwierdzały też m.in. fakty wybrania go w 1787 r. do ośmioosobowej
ławy miejskiej, i członkostwo w elitarnym Bractwie Strzeleckim, które
monopolizowało wtedy intratny dział
gospodarki, jakim było gorzelnictwo
i browarnictwo. W następnych latach brał udział w życiu publicznym.
W pruskim opisie miasta z 1793 r.
figuruje jako jeden z trzech rajców
(radnych) miejskich. Obowiązki radnego wykonywał do lutego 1796 r.,
czyli do momentu, kiedy Prusacy, po
upadku insurekcji kościuszkowskiej,
powołali nowy magistrat miasta.
Od tego czasu do 1806 r., czyli do
końca zaboru pruskiego, nie sprawował żadnych funkcji we władzach
miejskich Włocławka, co może być
dowodem na to, że władze zaborcze
nie darzyły go zaufaniem. Do życia
publicznego wrócił w okresie Księ-
stwa Warszawskiego i Królestwa Polsk iego. Konst ytucja Księst wa z 1807 r.
znosiła całkowity monopol szlachty
w wyborach do sejmu. Przewidywała
przedstawicielstwo mieszczan. Byli
nimi deputowani gminni, których
wybierano na zgromadzeniach gminnych. Z zachowanych źródeł wynika,
że M. Gładyszewsk i był deputowanym
z okręgu gminnego kujawskiego na
wszystkie sejmy Księstwa Warszawskiego, a także na sejmy Królestwa
Polskiego w 1818 i 1820 r. Pełnił też
zaszczytną funkcję Marszałka Zgromadzenia Gminnego Okręgu Kujawskiego, w skład, którego wchodziły
trzy ówczesne powiaty kujawskie. Nie
ograniczał się tylko do aktywności
politycznej. Angażował się również
w życie społeczne Włocławka. Na
przykład dzięki jego wsparciu finansowemu udało się zakończyć budowę
nowo powstałej szkoły oo. Reformatów we Włocławku. Za własne pieniądze dobudował piętro oraz zakupił
wyposażenie szkolne. Szkołę otwarto
w 1814 r.
Zawodowo zajmował się głównie handlem. Niewątpliwie handel
zbożem, na który w okresie zaboru
pruskiego panowała bardzo dobra
koniunktura, dawał mu stabilizację
finansową. Potwierdza to m.in. fakt,
że już w 1799 r. płacił podatek nie od
jednego lecz dwóch, a od 1806 r. od
trzech spichrzów zbożowych. Kryzys
lat Księstwa Warszawskiego zmusił go do ograniczenia aktywności,
ale utrzymał się w gronie kupców.
W 1818 r. należały do niego dwa spichrze zbożowe. W swojej działalności
gospodarczej nie ograniczał się tylko
do obrotu zbożem. Wiadomo, że już
w okresie zaboru pruskiego otworzył
wtedy poza miastem, przy trakcie
brzeskim dużą murowaną oberżę.
Powstała naprzeciw klasztoru oo.
franciszkanów (obecnie w tym miejscu jest hotel i restauracja Zajazd
Polski). Przy oberży istniały stajnie
i szpichlerek. Jej położenie było korzystne. Funkcjonując przy uczęszczanym szlaku komunikacyjnym
na pewno służyła nie tylko mieszkańcom miasta, ale również wielu
podróżnym, i zapewne m.in. uczestnikom zjazdów szlachty kujawskiej,
które w końcu XVIII w. odbywały się
właśnie w klasztorze. M. Gładyszewski nie prowadził oberży osobiście.
Obiekt wydzierżawiał. Na początku
XIX w. został też właścicielem browaru i gorzelni przy drodze do Łęgu (ob.
ul. Łęgska).
Zarabiane na obrocie zbożem oraz
na produkcji i handlu alkoholami pieniądze M. Gładyszewski inwestował.
Na pewno inwestował w  wychowanie dzieci. Na przykład jeden z synów
Jan (ur. 1794 r. we Włocławku) po
otrzymaniu starannego domowego
wykształcenia rozpoczął karierę wojskową, którą zakończył na stopniu
kapitana wojsk polskich. Ponadto inwestował w nieruchomości. Między
innymi w 1809 r. kupił od Tomasza
Zbiegniewskiego ogród przy drodze
do Łęgu, w 1815 r. podczas licytacji
publicznej nabył kolejny browar murowany, natomiast w czerwcu 1816 r.
od Ignacego Krajewskiego, włocławskiego pisarza solnego, kupił majątek
ziemski Borzymie z przyległościami.
Być może w ten sposób zrealizował
ambicje przynależności do warstwy
posiadaczy ziemskich. M. Gładyszewski dbał nie tylko o rodzinę,
ale także o służbę. Między innymi
w 1810 r., w dowód wdzięczności za
wieloletnią wierną służbę, podarował
swojej służącej dom z placem przy
ul. Tumskiej.
M. Gładyszewski okazał się nie
tylko aktywnym politykiem, dobrym
ojcem, pracodawcą, ale także skutecznym przedsiębiorcą. Tuż przed
śmiercią posiadał wiele nieruchomo-
ści. Obok majątku ziemskiego Borzymie z przyległościami miał we Włocławku kamienicę przy Rynku wraz
z zabudowaniami gospodarskimi;
oberżę z zabudowaniami; gorzelnię
i browar przy ul. Łęgskiej; ogród włoski z murowaną altaną; trzy spichrze
zbożowe przy ul. Szyperskiej; oraz
dom drewniany ze stajenką przy ul.
Brzeskiej; i ogród warzywny ze stodołą przy ul. Przedmiejskiej. Po jego
śmierci nieruchomości te otrzymali
synowie Jan i Antoni. Ze związku
małżeńskiego z Antoniną z domu
Szydzikowska miał kilkoro dzieci,
ale tylko ci dwaj dożyli jego śmierci.
M. Gładyszewski zmarł we Włocławku 9 VI 1822 r. Był kawalerem orderu św. Stanisława czwartej klasy.
Jego pozycję społeczną potwierdza
fragment nekrologu, który ukazał
się po jego śmierci w „Gazecie Warszawskiej”, cyt. „Obywatel do ojczyzny szczerze przywiązany i znaczne
ofiary jej niosący, dobry mąż i ojciec,
rządny gospodarz, pan litościwy.”.
Słowa te w pełni uzasadniają konieczność popularyzowania wiedzy
o nim wśród mieszkańców naszego
miasta i regionu.

     Mateusz Gładyszewski (1758–1822) — deputowany na sejm, ławnik i radny miejski miasta Włocławek, kupiec zbożowy. 

     Włocławek w każdej epoce historycznej, posiadał swoich bohaterów, którzy odgrywali niebagatelną rolę w jego codziennym życiu i mieli ogromny wpływ na tworzenie jego współczesnego image. Spora część tych ludzi jest znana mieszkańcom miasta. Nazwiskami niektórych z nich zostały nazwane miejscowe ulice. Nadal jednak duża część nietuzinkowych postaci i rodzin z historii naszego grodu jest dla większości Włocławian anonimowa. Niewątpliwie do tego grona zaliczyć trzeba Mateusza Gładyszewskiego. Z uwagi na jego zaangażowanie w życie publiczne oraz gospodarcze miasta i regionu uważam, że warto przybliżyć czytelnikom jego sylwetkę.

     Aktualnie nie jest znane ani miejsce jego urodzenia, ani imiona rodziców. Nie jest wykluczone, że był synem działającego we Włocławku w II połowie XVIII w. Franciszka Gładyszewskiego. Do chwili obecnej nie udało się jednak znaleźć dowodów na bezpośredni związek Mateusza z Franciszkiem. Mateusz urodził się w 1758 r. Z lektury tekstu Rozporzą-dzenia Komisji Dobrego Porządku dla miasta Włocławka z 1787 r. wynika, że już wtedy był znanym i bogatym obywatelem. Posiadał jedną z sześciu kamienic istniejących wówczas przy Rynku (teraz Starym Rynku). Był też właścicielem spichrza zbożowego oraz kilku innych nieruchomości. Przynależność do miejscowego patrycjatu potwierdzały też m.in. fakty wybrania go w 1787 r. do ośmioosobowej ławy miejskiej, i członkostwo w elitarnym Bractwie Strzeleckim, które monopolizowało wtedy intratny dział gospodarki, jakim było gorzelnictwo i browarnictwo. W następnych latach brał udział w życiu publicznym. W pruskim opisie miasta z 1793 r. figuruje jako jeden z trzech rajców (radnych) miejskich. Obowiązki radnego wykonywał do lutego 1796 r., czyli do momentu, kiedy Prusacy, po upadku insurekcji kościuszkowskiej, powołali nowy magistrat miasta.

     Od tego czasu do 1806 r., czyli do końca zaboru pruskiego, nie sprawował żadnych funkcji we władzach miejskich Włocławka, co może być dowodem na to, że władze zaborcze nie darzyły go zaufaniem. Do życia publicznego wrócił w okresie Księ-stwa Warszawskiego i Królestwa Polsk iego. Konst ytucja Księst wa z 1807 r. znosiła całkowity monopol szlachty w wyborach do sejmu. Przewidywała przedstawicielstwo mieszczan. Byli nimi deputowani gminni, których wybierano na zgromadzeniach gminnych. Z zachowanych źródeł wynika, że M. Gładyszewsk i był deputowanym z okręgu gminnego kujawskiego na wszystkie sejmy Księstwa Warszawskiego, a także na sejmy Królestwa Polskiego w 1818 i 1820 r. Pełnił też zaszczytną funkcję Marszałka Zgromadzenia Gminnego Okręgu Kujawskiego, w skład, którego wchodziły trzy ówczesne powiaty kujawskie. Nie ograniczał się tylko do aktywności politycznej. Angażował się również w życie społeczne Włocławka. Na przykład dzięki jego wsparciu finansowemu udało się zakończyć budowę nowo powstałej szkoły oo. Reformatów we Włocławku. Za własne pieniądze dobudował piętro oraz zakupił wyposażenie szkolne. Szkołę otwarto w 1814 r.

     Zawodowo zajmował się głównie handlem. Niewątpliwie handel zbożem, na który w okresie zaboru pruskiego panowała bardzo dobra koniunktura, dawał mu stabilizację finansową. Potwierdza to m.in. fakt, że już w 1799 r. płacił podatek nie od jednego lecz dwóch, a od 1806 r. od trzech spichrzów zbożowych. Kryzys lat Księstwa Warszawskiego zmusił go do ograniczenia aktywności, ale utrzymał się w gronie kupców. W 1818 r. należały do niego dwa spichrze zbożowe. W swojej działalności gospodarczej nie ograniczał się tylko do obrotu zbożem. Wiadomo, że już w okresie zaboru pruskiego otworzył wtedy poza miastem, przy trakcie brzeskim dużą murowaną oberżę. Powstała naprzeciw klasztoru oo. franciszkanów (obecnie w tym miejscu jest hotel i restauracja Zajazd Polski). Przy oberży istniały stajnie i szpichlerek. Jej położenie było korzystne. Funkcjonując przy uczęszczanym szlaku komunikacyjnym na pewno służyła nie tylko mieszkańcom miasta, ale również wielu podróżnym, i zapewne m.in. uczestnikom zjazdów szlachty kujawskiej, które w końcu XVIII w. odbywały się właśnie w klasztorze. M. Gładyszewski nie prowadził oberży osobiście. Obiekt wydzierżawiał. Na początku XIX w. został też właścicielem browaru i gorzelni przy drodze do Łęgu (ob. ul. Łęgska).

     Zarabiane na obrocie zbożem oraz na produkcji i handlu alkoholami pieniądze M. Gładyszewski inwestował. Na pewno inwestował w  wychowanie dzieci. Na przykład jeden z synów Jan (ur. 1794 r. we Włocławku) po otrzymaniu starannego domowego wykształcenia rozpoczął karierę wojskową, którą zakończył na stopniu kapitana wojsk polskich. Ponadto inwestował w nieruchomości. Między innymi w 1809 r. kupił od Tomasza Zbiegniewskiego ogród przy drodze do Łęgu, w 1815 r. podczas licytacji publicznej nabył kolejny browar murowany, natomiast w czerwcu 1816 r. od Ignacego Krajewskiego, włocławskiego pisarza solnego, kupił majątek ziemski Borzymie z przyległościami. Być może w ten sposób zrealizował ambicje przynależności do warstwy posiadaczy ziemskich.

     M. Gładyszewski dbał nie tylko o rodzinę, ale także o służbę. Między innymi w 1810 r., w dowód wdzięczności za wieloletnią wierną służbę, podarował swojej służącej dom z placem przy ul. Tumskiej.M. Gładyszewski okazał się nie tylko aktywnym politykiem, dobrym ojcem, pracodawcą, ale także skutecznym przedsiębiorcą. Tuż przed śmiercią posiadał wiele nieruchomo-ści. Obok majątku ziemskiego Borzymie z przyległościami miał we Włocławku kamienicę przy Rynku wraz z zabudowaniami gospodarskimi; oberżę z zabudowaniami; gorzelnię i browar przy ul. Łęgskiej; ogród włoski z murowaną altaną; trzy spichrze zbożowe przy ul. Szyperskiej; oraz dom drewniany ze stajenką przy ul. Brzeskiej; i ogród warzywny ze stodołą przy ul. Przedmiejskiej. Po jego śmierci nieruchomości te otrzymali synowie Jan i Antoni. Ze związku małżeńskiego z Antoniną z domu Szydzikowska miał kilkoro dzieci, ale tylko ci dwaj dożyli jego śmierci. M. Gładyszewski zmarł we Włocławku 9 VI 1822 r. Był kawalerem orderu św. Stanisława czwartej klasy. Jego pozycję społeczną potwierdza fragment nekrologu, który ukazał się po jego śmierci w „Gazecie Warszawskiej”, cyt. „Obywatel do ojczyzny szczerze przywiązany i znaczne ofiary jej niosący, dobry mąż i ojciec, rządny gospodarz, pan litościwy.”. 

     Słowa te w pełni uzasadniają konieczność popularyzowania wiedzy o nim wśród mieszkańców naszego miasta i regionu.

O wydarzeniach zapomnianej rewolucji 1905-1907

W styczniu 1905 r., wybuchła rewolucja, którą z kart historii znamy
pn. „Rewolucja 1905–1907”. Od szeregu lat o rocznicy tych wydarzeń
nie jest tak głośno jak w latach PRL.
Przed 1989 r. nie było możliwości,
żeby ć o niej zapomnieć. Na ten temat
dużo mówiono na lekcjach historii,
odbywały się uroczyste akademie,
organizowano konferencje naukowe,
ukazywały się publikacje naukowe
i popularnonaukowe. Tak było też we
Włocławku i regionie, który był przecież postrzegany za wielki ośrodek
ruchu robotniczego w Królestwie Polskim. Doszukiwano się dowodów na
zaangażowanie włocławskich robotników w rewolucyjny wysiłek, przedstawiano włocławskie strajki przede
wszystkim jako element ogólnokrajowej walki politycznej ówczesnej klasy robotniczej Królestwa Polskiego.
Świadczy o tym np. fragment wstępu
do książki pt. „Kujawy wschodnie
i ziemia dobrzyńska w dobie rewolucji
1905–1907 roku” (Włocławek, 1987),
w którym czytamy „Kujawy wschodnie i ziemia dobrzyńska, stanowiące
w początkach XX w. północne peryferia Królestwa Polskiego, były widownią wielu wystąpień o charakterze
rewolucyjnym i narodowym.”. Wydarzenia z lat 1905–1907 wykorzystywano też do wspierania mitu „czerwonego Włocławka”.
Za początek rewolucji 1905–1907
powszechnie uważa się wydarzenia do jakich doszło w Petersburgu
22 I 1905 r., z historii znanych pn.
„krwawej niedzieli”. W tym dniu
doszło do ogromnej, ale pokojowej
demonstracji robotników, w której organizację zaangażowana była carska
Ochrana, i która została rozbita przez
wojsko. Zginęło bardzo dużo demonstrantów. Na wieść o tych wydarzenia także rewolucjoniści i robotnicy
w Królestwie Polskim postanowili poprzeć robotników rosyjskich. Podjęto
decyzję m.in. o strajku powszechnym.
W Warszawie i Łodzi do strajków doszło 27 stycznia, w kolejnych dniach
strajkowali robotnicy z innych ośrodków miejskich Królestwa Polskiego.
We Włocławku do pierwszego strajku doszło dopiero 7 lutego. W aktach
rosyjskich władz Królestwa zachowały
się relacje z przebiegu tych wydarzeń.
Z jednej wynika, że strajk rozpoczął
się rankiem w cegielni Leona Bojań-
czyka. Robotnicy, po gwizdku rozpoczynającym pracę, porzucili swoje
zajęcia i opuścili fabrykę. W trakcie
marszu w kierunku centrum na
ich „nalegania i żądania” do strajku
przystępować zaczęły załogi innych
najważniejszych przedsiębiorstw. Następnie rozproszeni robotnicy gromadzili się w różnych grupach na ulicach
i placach. Największa grupa dotarła
do Nowego Rynku. Tam strajkujący
postanowili sporządzić pisemną listę
swoich postulatów i przedstawić ją
władzom rosyjskim. W międzyczasie dotarł do nich naczelnik powiatu
włocławskiego, który zaproponował
demonstrantom, aby ci wybrali spo-
śród siebie delegację, z którą mógłby
rozmawiać. Z relacji wynika, że zaskoczyło to strajkujących, że doszło do
chaosu. Nie było żadnej możliwości
wybrania delegatów. Niemal każdy
z demonstrujących bronił swoich racji i niemal każdy chciał wziąć udział
w rozmowach z naczelnikiem powiatu. Demonstranci zaczęli się kłócić
między sobą. Przedstawiciele rosyjskich władz powiatowych — widząc
ten bałagan — zaproponowali strajkującym inne rozwiązanie. Zaprosili ich
nazajutrz (8 lutego) do siedziby urzę-
du powiatowego w liczbie nie większej
jak po dwóch robotników z każdego
przedsiębiorstwa.
Z przedstawionej relacji wynika,
że strajk był akcją spontaniczną,
a nie dobrze przygotowaną i zorganizowaną demonstracją polityczną.
Potwierdza to inna relacja, w której
wyraźnie stwierdzono, że włocławskim strajkiem tak naprawdę nikt nie
kierował, że znaczna część robotników, po przerwaniu pracy, wykorzystała zamieszanie i po prostu rozeszła się do domów. Ogólnie w strajku
wzięło udział ok. 2000 ludzi. Strajk
trwał 2-2,5 dnia. 10 lutego wszystkie fabryki we Włocławku pracowały
już normalnie. Wspomnę, że 7 lutego 1905 r. we Włocławku rozpoczął
się także strajk szkolny w 7-klasowej
Szkole Handlowej (obecnie LZK).
W następnych miesiącach rewolucji we Włocławku dochodziło do wielu strajków, które miały jednak pod-
łoże przede wszystkim ekonomiczne.
Świadczą o tym m.in. postulaty zgłaszanie przez strajkujących w poszczególnych zakładach. Zdecydowana ich
większość dotyczyła podwyżek płac.
W przypadku wielu strajków robotnicy wracali do pracy jeśli tylko otrzymali zapewnienie dyrekcji fabryki,
bądź jej właściciela, o podniesieniu
pensji nawet o niewielki procent tego,
czego się domagali. Rzadko pojawiały
się postulaty polityczne. Za to walkę
typowo polityczną podjęły organizacje
lewicowe. Ich rozwojowi sprzyjała ówczesna atmosfera. Niektóre tworzyły
swoje organizacje zbrojne. Dotyczyło
to także Włocławka i regionu. Szczególnie aktywnie działała tutaj Organizacja Bojowa Polskiej Partii Socjalistycznej, która zorganizowała szereg
zamachów zbrojnych na funkcjonariuszy rosyjskich. Do spektakularnej
akcji doszło m.in. 15 VIII 1906 r.,
kiedy w mieście zamordowano dwóch
wysokich rangą Rosjan. Dzień ten
znany jest pn. „krwawej środy”, gdyż
wtedy w całym Królestwie bojówki
PPS dokonały aż 80 zamachów. We
Włocławku zginęli Policmajster Miasta Włocławka kapitan Mironowicz
oraz Naczelnik Straży Ziemskiej kapitan Pietrow. Akcja została dobrze
zorganizowana. Rosjanie nie odkryli
planów, zostali zaskoczeni. W trakcie
śledztwa prowadzonego przez policyjne służby rosyjskie wyszło na jaw, że
już 8 dni przed akcją zamachowcom
dostarczono plan miasta oraz pokazano im dokładnie miejsca pracy i zamieszkania wymienionych Rosjan.
Kapitan Mironowicz zginął późnym
wieczorem, przy wejściu do kancelarii. Około godziny 10 wieczorem
podeszli do niego trzej nieznani męż-
czyźni i nawiązali z nim rozmowę. Po
chwili jeden z nich zadał cios kindża-
łem. Kapitan upadł na ziemię. Wtedy
został dobity dwoma strzałami z pistoletu. Z kolei kapitan Pietrow został
zamordowany we własnym domu, do
którego niefrasobliwie wpuścił dwóch
nieznanych mu ludzi.
Pracownicy włocławskich fabryk,
niesieni ogólnokrajową sytuacją,
wzięli udział w wydarzeniach rewolucyjnych. Koncentrowali się jednak na
własnych potrzebach. Ich udział w rewolucji 1905–1907 nie był dowodem
na „czerwoność” Włocławka, tylko
na to, że miasto było dużym skupiskiem robotniczym, ale nie konieczne
ośrodkiem ruchu rewolucyjnego. Atmosferę kryzysu politycznego i gospodarczego wykorzystały organizacje lewicowe, które w naszym mieście były
w mniejszości. Organizacja Bojowa
dokonywała szeregu akcji, które tak
naprawdę nie przynosiły oczekiwanych rezultatów. W rzeczywistości
akcje terrorystyczne pogarszały tylko
sytuację wszystkich mieszkańców,
ponieważ rodziły chęć zemsty i odwetu, a nie ustępstw politycznych.
     W styczniu 1905 r., wybuchła rewolucja, którą z kart historii znamy pn. „Rewolucja 1905–1907”. Od szeregu lat o rocznicy tych wydarzeń nie jest tak głośno jak w latach PRL. Przed 1989 r. nie było możliwości, żeby ć o niej zapomnieć. Na ten temat dużo mówiono na lekcjach historii, odbywały się uroczyste akademie, organizowano konferencje naukowe, ukazywały się publikacje naukowe i popularnonaukowe. Tak było też we Włocławku i regionie, który był przecież postrzegany za wielki ośrodek ruchu robotniczego w Królestwie Polskim. Doszukiwano się dowodów na zaangażowanie włocławskich robotników w rewolucyjny wysiłek, przedstawiano włocławskie strajki przede wszystkim jako element ogólnokrajowej walki politycznej ówczesnej klasy robotniczej Królestwa Polskiego. Świadczy o tym np. fragment wstępu do książki pt. „Kujawy wschodnie i ziemia dobrzyńska w dobie rewolucji 1905–1907 roku” (Włocławek, 1987), w którym czytamy „Kujawy wschodnie i ziemia dobrzyńska, stanowiące w początkach XX w. północne peryferia Królestwa Polskiego, były widownią wielu wystąpień o charakterze rewolucyjnym i narodowym.”. Wydarzenia z lat 1905–1907 wykorzystywano też do wspierania mitu „czerwonego Włocławka”.
     Za początek rewolucji 1905–1907 powszechnie uważa się wydarzenia do jakich doszło w Petersburgu 22 I 1905 r., z historii znanych pn. „krwawej niedzieli”. W tym dniu doszło do ogromnej, ale pokojowej demonstracji robotników, w której organizację zaangażowana była carska Ochrana, i która została rozbita przez wojsko. Zginęło bardzo dużo demonstrantów. Na wieść o tych wydarzenia także rewolucjoniści i robotnicy w Królestwie Polskim postanowili poprzeć robotników rosyjskich. Podjęto decyzję m.in. o strajku powszechnym. W Warszawie i Łodzi do strajków doszło 27 stycznia, w kolejnych dniach strajkowali robotnicy z innych ośrodków miejskich Królestwa Polskiego. 
     We Włocławku do pierwszego strajku doszło dopiero 7 lutego. W aktach rosyjskich władz Królestwa zachowały się relacje z przebiegu tych wydarzeń. Z jednej wynika, że strajk rozpoczął się rankiem w cegielni Leona Bojań-czyka. Robotnicy, po gwizdku rozpoczynającym pracę, porzucili swoje zajęcia i opuścili fabrykę. W trakcie marszu w kierunku centrum na ich „nalegania i żądania” do strajku przystępować zaczęły załogi innych najważniejszych przedsiębiorstw. Następnie rozproszeni robotnicy gromadzili się w różnych grupach na ulicach i placach. Największa grupa dotarła do Nowego Rynku. Tam strajkujący postanowili sporządzić pisemną listę swoich postulatów i przedstawić ją władzom rosyjskim. W międzyczasie dotarł do nich naczelnik powiatu włocławskiego, który zaproponował demonstrantom, aby ci wybrali spo-śród siebie delegację, z którą mógłby rozmawiać. Z relacji wynika, że zaskoczyło to strajkujących, że doszło do chaosu. Nie było żadnej możliwości wybrania delegatów. Niemal każdy z demonstrujących bronił swoich racji i niemal każdy chciał wziąć udział w rozmowach z naczelnikiem powiatu. Demonstranci zaczęli się kłócić między sobą. Przedstawiciele rosyjskich władz powiatowych — widząc ten bałagan — zaproponowali strajkującym inne rozwiązanie. Zaprosili ich nazajutrz (8 lutego) do siedziby urzę-du powiatowego w liczbie nie większej jak po dwóch robotników z każdego przedsiębiorstwa.
     Z przedstawionej relacji wynika, że strajk był akcją spontaniczną, a nie dobrze przygotowaną i zorganizowaną demonstracją polityczną. Potwierdza to inna relacja, w której wyraźnie stwierdzono, że włocławskim strajkiem tak naprawdę nikt nie kierował, że znaczna część robotników, po przerwaniu pracy, wykorzystała zamieszanie i po prostu rozeszła się do domów. Ogólnie w strajku wzięło udział ok. 2000 ludzi. Strajk trwał 2-2,5 dnia. 10 lutego wszystkie fabryki we Włocławku pracowały już normalnie. Wspomnę, że 7 lutego 1905 r. we Włocławku rozpoczął się także strajk szkolny w 7-klasowej Szkole Handlowej (obecnie LZK). 
     W następnych miesiącach rewolucji we Włocławku dochodziło do wielu strajków, które miały jednak pod-łoże przede wszystkim ekonomiczne. Świadczą o tym m.in. postulaty zgłaszanie przez strajkujących w poszczególnych zakładach. Zdecydowana ich większość dotyczyła podwyżek płac. W przypadku wielu strajków robotnicy wracali do pracy jeśli tylko otrzymali zapewnienie dyrekcji fabryki, bądź jej właściciela, o podniesieniu pensji nawet o niewielki procent tego, czego się domagali. Rzadko pojawiały się postulaty polityczne. Za to walkę typowo polityczną podjęły organizacje lewicowe. Ich rozwojowi sprzyjała ówczesna atmosfera. Niektóre tworzyły swoje organizacje zbrojne. Dotyczyło to także Włocławka i regionu. Szczególnie aktywnie działała tutaj Organizacja Bojowa Polskiej Partii Socjalistycznej, która zorganizowała szereg zamachów zbrojnych na funkcjonariuszy rosyjskich. Do spektakularnej akcji doszło m.in. 15 VIII 1906 r., kiedy w mieście zamordowano dwóch wysokich rangą Rosjan. Dzień ten znany jest pn. „krwawej środy”, gdyż wtedy w całym Królestwie bojówki PPS dokonały aż 80 zamachów. We Włocławku zginęli Policmajster Miasta Włocławka kapitan Mironowicz oraz Naczelnik Straży Ziemskiej kapitan Pietrow. Akcja została dobrze zorganizowana. Rosjanie nie odkryli planów, zostali zaskoczeni. W trakcie śledztwa prowadzonego przez policyjne służby rosyjskie wyszło na jaw, że już 8 dni przed akcją zamachowcom dostarczono plan miasta oraz pokazano im dokładnie miejsca pracy i zamieszkania wymienionych Rosjan. Kapitan Mironowicz zginął późnym wieczorem, przy wejściu do kancelarii. Około godziny 10 wieczorem podeszli do niego trzej nieznani męż-czyźni i nawiązali z nim rozmowę. Po chwili jeden z nich zadał cios kindża-łem. Kapitan upadł na ziemię. Wtedy został dobity dwoma strzałami z pistoletu. Z kolei kapitan Pietrow został zamordowany we własnym domu, do którego niefrasobliwie wpuścił dwóch nieznanych mu ludzi.
     Pracownicy włocławskich fabryk, niesieni ogólnokrajową sytuacją, wzięli udział w wydarzeniach rewolucyjnych. Koncentrowali się jednak na własnych potrzebach. Ich udział w rewolucji 1905–1907 nie był dowodem na „czerwoność” Włocławka, tylko na to, że miasto było dużym skupiskiem robotniczym, ale nie konieczne ośrodkiem ruchu rewolucyjnego. Atmosferę kryzysu politycznego i gospodarczego wykorzystały organizacje lewicowe, które w naszym mieście były w mniejszości. Organizacja Bojowa dokonywała szeregu akcji, które tak naprawdę nie przynosiły oczekiwanych rezultatów. W rzeczywistości akcje terrorystyczne pogarszały tylko sytuację wszystkich mieszkańców, ponieważ rodziły chęć zemsty i odwetu, a nie ustępstw politycznych.

Max Cassirer  — założyciel włocławskiej Celulozy

     We Włocławku, przy ul. Łęgskiej istniała fabryka celulozy. Przedsiębiorstwo było znanym i największym w swej branży w Królestwie Polskim do 1914 roku. W okresie między wojennym należało do koncernu, którego współwłaścicielem był Feliks A. Steinhagen. Początki włocławskiej celulozy sięgają końca XIX wieku. Najważniejszą rolę w jej powstaniu i początkowym rozwoju odegrał Max Cassirer. Myślę, że warto przybliżyć tę osobę.
Max Cassirer urodził się 18 X 1857 roku w  Swiętochłowicach na Górnym Śląsku. Był jednym z dziewięciorga dzieci Markusa (1801 — 1880) kupca żydowskiego pochodzenia i jego żony Jeanette Steinitz (ok. 1819 — 1889).  Dzieciństwo spędził w Świętochłowicach. W 1880 roku ukończył Gimnazjum Humanistyczne w Katowicach. Po uzyskaniu średniego wykształcenia zaczął studiować medycynę, najpierw na Uniwersytecie we Wrocławiu, następnie przeniósł się na Uniwersytet w Berlinie. Najprawdopodobniej przerwał studia i zdecydował się na rozpoczęcie samodzielnej działalności gospodarczej. Już w 1882 roku w Gdańsku uruchomił firmę , która zajmowała się eksportem drewna (Holzexportgeschaft in Danzig). Wybór branży handlowej raczej nie był przypadkowy. W 1883 roku jego dwaj bracia Edward i Salomon (Salo) w spółce z Eduardem Tillgner, uruchomili w Głuchołazach dużą fabrykę celulozy suarczynowej, notabene jedną z pierwszych na ziemiach polskich. Firma początkowo nazywała się Cassirer&Sohne, a po rozpoczęciu działalności zmieniono na Sulfit-Cellulose — Fabrik Tillgner & Co. Handel drewnem, którym zajął się Max miał ścisły związek z przemysłem celulozowym.
     Po kilku latach w 1887 roku  Max przeniósł się z Gdańska do Charlottenburga koło Berlina (obecnie) jest to dzielnica Berlina). W Berlinie otworzył firmę pn. Holz — Handelhaus, a więc dalej zajmował się handlem drewnem. Nie jest wykluczone, że od tego momentu jego współpraca z fabryką w Głuchołazach zacieśniła się. Zarabiane pieniądze oraz doświadczeniei kontakty Max postanowił zainwestować w przemysł celulozowy. Tak zapewne narodziła się koncepcja budowy fabryki w Królestwie Polskim. Ostatecznie wybrał Włocławek. Wpływ na to miało wiele czynników, ale napewno najważniejszymi były:
- położenie miasta nad rzeką Wisłą i przy linii kolejowej łączącej Rosję z Niemcami, bo rzeka była dostawcą wody, źródłem odbioru ścieków, a obie (rzeka i kolej) szlakami transportu surowców i wywozu produkcji.
- położenie miasta blisko granicy z Niemcami, gdzie (dokładniew Berlinie) istniała stała siedziba firmy;
- brak jakiejkolwiek konkurencji w Królestwie Polskim, gdyż do 1914 roku przedsiębiorstwo było jedynym producentem celulozy w tym kraju;
- dunamiczny rozwój gospodarczy i demograficzny Włocławka, co dawało szansę na pozyskanie odpowiedniej i taniej siły robotniczej, a także gospodarczy rozwój Królestwa Polsiego, w tym i przemysłu papierniczego, potencjalnego odbiorcy produktów fabryki.
     1 VIII 1898 roku w Charlotentenburgu wraz z bratem Izydorem podpisał umowę spółki pod nazwą "Włocławska Fabryka Sulfit-Celulozy I. & M. Cassirer". Kilka miesięcy wcześniej upoważnił brata Izydora do przybycia do Włocławka i kupienia terenów pod budowę przesiębiorstwa. Fabrykę uruchomiono we wrześniu 1899 roku. Włocławka fabryka celulozy od samego początku była najwększą we Włocławku i bardzo dynamicznie się rozwijała. Pieniądze na inwestycje i rozbudowę fabryki pochodziły także z zysków wypracowanych przez firmę w Głuchołazach. Max Cassirer właścicielem fabryki we Włocławku był do 1920 roku, mimo , że tak naprawdę firma już od zakończenia wojny znajdowała się pod zarządem państwowym.W lutym 1920 roku Max przyjechał do Warszawy. Tutaj w kancelarii notarialnej Romana Bara 18 II 1920 roku sprzedał za 5 milionów marek polskich całą fabrykę, ze wszystkimi nieruchomościami i ruchomościami "Towarzystwu Aukcyjnemu Pabianickiej Fabryki Papieru R.Saenger".
     Po sprzedaży włocławskiej fabryki Max nie rezygnował z działalności gospodarczej. Jakiś czas był przewodniczącym Rady Nadzorczej wspomnianej "Sulfit-Cellulose Fabrik Tillgner & Co. Aktiengesellschaft" w Głuchołazach, która w spółkę aukcyjną została przekształcona w 1919 roku oraz również rodzinnej firmy "Dr Cassirer & Co. A.G. Kabelwerke"w Berlinie — Charlottenburgu (spóka aukcyjna, która prowadziła fabrykę kabli).Był również członkiem rady nadzorczej (jakiś czas wiceprzewodniczącym) spółki "Hermsdorfen Boden A.G".
     Max Cassirer aktywnie uczestniczył w życiu szeregu stowarzyszeń i związków przemysłu celulozowo — papierniczego. Jakiś czas przewodniczył Związkowi Producentów Sulfitcelulozy (Sulfitzellustoff — Verbandes ); był członkiem zarządu kartelu pn. Niemiecki Związek Fabrykantów Celulozy (Vereins Deutscher Zellstoff — Fabrikanten ) oraz Centralnej Komiski Przemysłu Papierniczego, Kartonowego, Celulozowego i Drzewnego (Zentralausschusses der Papier- , Pappen-, Zellstoff und holzstoff — Industrie). Działał również w strukturach: Głównej Komisji Krajowej Federacji Przemysłu Niemieckiego (Reichsverbandes der  Deutschen Idustrie); Urzędu Rejestracji przy Giełdzie w Berlinie (Zulassungsstell an der Berliner Borse); o Komisji Izby Przemysłowo — Handlowej w Berlinie (Ausschussmitgglied der Industrie-, und Handelskammer zu Berlin).
     Max Cassirer angażował się także w życie polityczne i społeczne Charottenburga i Berlina. W 1893 roku został radnym miasta Charlottenburga. Funkcję te pełnił do 1896 roku. Od tego roku, najprawdopodobniej do 1913 roku lub 1919 był członkiem magistratu miasta. Zasłużył się również dla niemieckiego szkolnictwa. Zapewne za swoje zaangażowanie w sprawy uczelni został honorowym członkiem senatu Wyższej Szkoły Technicznej w Charlottenburgu (obecnie to Uniwersytet Techniczny w Berlinie). Przed 1914 rokiem był współzałożycielem, jakiś czas dyrektorem oraz sponsorem Odenwaldschule w Obwerhambach w Hesji.
     Max Cassirer był również członkiem powstałego w 1911 roku "Towarzystwa im. Cesarza Wilhelma", które zrzeszało wielu intelektualistów niemieckich, i miało wspierać rozwój nauk. Ponadto został członkiem "Niemieckiego Towarzystwa 1914". Był to klub polityczny, który powstał w 1915 roku. Za swoje zaangażowanie w sprawy społeczne, komunalne, i gospodarcze w 1920 roku został Honorowym Obywatelem Miasta Charlottenburga, potem Berlin-Charlottenburg.
     Max Cassirer miał żonę Hedwig Freund i troje dzieci. W 1936 roku lub 1938 wyemigrował do Wielkiej Brytanii. Tam zmarł w styczniu 1943 roku. Z powyższych informacji nasuwa się wniosek, że Max Cassirer był nietuzinkowym człowiekiem, bardzo bogatym ale i aktywnym. Jego związki z Włocławkiem nie były długie i bogate, ale nie ma wątpliwości, że dzięki niemu powstała tutaj fabryka celulozy, która była wizytówką Włocławka przez wiele kolejnych dziesięcioleci.

 

Zamach na Policmajstra Miasta Włocławka

W ostatnim artykule napisałem o wydarzeniach, które
miały miejsce w latach rewolucji 1905-1907. podałem tak-
że przykłady zamachów na
urzędników rosyjskich, które
organizowała Organizacja Bojowa PPS. Dziś wiemy, że nie
przynosiły one oczekiwanych
rezultatów. Na miejsce zamordowanych Rosjan przychodzili nowi,
nieraz jeszcze bardziej zdeterminowani w tropieniu działaczy lewicowych, i nieufni wobec Polaków.
Partia nie rezygnowała z tego typu
akcji także po zakończeniu rewolucji. Zabójstwem politycznym,
które odbiło się szerokim echem
w całym Królestwie Polskim, było
zastrzelenie we Włocławku w dniu
3 VIII 1910 r. (21 lipca wg kalendarza juliańskiego) Policmajstra
Miasta Włocławka kapitana Nowikowa. Na temat tej akcji ukazał
się m.in. artykuł na łamach gazety
„Naprzód” (Kraków, 14 VIII 1910
r.), w którym stwierdzono m.in.,
że Nowikow był autorem licznych
prowokacji, których ofiarami byli
działacze i sympatycy włocławskiej
PPS. Powszechnie twierdzono, że
Nowikow wyróżniał się szczególną
aktywnością w rozbijaniu lokalnych struktur ruchu robotniczego.
Odniósł w tym zakresie wiele sukcesów, i stąd „zasłużył” sobie na
taki los.
Zabójstwo Nowikowa „postawiło
na nogi” żandarmerię całej guberni warszawskiej. Na polecenie
zarządu gubernialnego żandarmerii, 4 VIII (nazajutrz po fakcie)
z Warszawy do Włocławka przyjechał przedstawiciel zarządu żandarmerii powiatów warszawskiego,
nowomińskiego i radzymińskiego.
Jego zadaniem było zapoznanie się
z efektami zaledwie kilkunastogodzinnego śledztwa miejscowej
żandarmerii i straży ziemskiej w
zakresie motywów, przebiegu zamachu oraz podejrzeń o winnych
jego przeprowadzenia. W wyniku
jego prac powstał pierwszy tajny
raport, który do Warszawy trafił 4
dni później. Raport zawiera m.in.
opis zamachu, i stąd można odtworzyć czytelnikom jego przebieg. Z
dokumentu wynika, że wieczorem
3 VIII 1910 r. kapitan Nowikow postanowił odwiedzić żonę niejakiego
Iliasewicza rotmistrza 5 Litewskiego Pułku Ułanów, która mieszkała w jednej z kamienic przy ul.
Królewieckiej. W trakcie spotkania zaproponował jej wyjście do
miejscowego kinematografu, który
mieścił się w siedzibie teatru przy
ul. Cyganka. Zabrali ze sobą dwoje nieletnich dzieci Iliasewiczów.
Przedstawienie zakończyło się ok.
godziny 10 wieczorem. Po wyjściu
z kinematografu Iliasewicz zaproponowała aby do domu wracali ul.
Szeroką (obecnie 3 Maja). Ulica ta
tętniła wtedy życiem i była dobrze
oświetlona. Nowikow namówił ją
jednak na powrót ul. Cyganka.
Dzieci szły kilka kroków przed
nimi. Kapitanowi Nowikowowi nie
towarzyszył żaden funkcjonariusz
straży ziemskiej, gdyż wcześniej
zrezygnował z ochrony. W pewnym
momencie, niedaleko zbiegu ul.
Cyganka i Królewiecka (w odległo-
ści ok. 400 kroków od teatru), do
kapitana szybkim krokiem podeszło z tyłu dwóch mężczyzn. Jeden
z nich, z bliskiej odległości, strzelił z pistoletu do Nowikowa, który
upadł na ziemię i po kilkudziesię-
ciu sekundach zmarł. Towarzyszą-
ca mu Iliasewicz najpierw zaczęła
krzyczeć, następnie zrobiło jej się
słabo i zemdlała.
Wersję tę uzupełniły zeznania
przypadkowego świadka zamachu,
pięcioletniego syna niejakiego Blachowicza, zamieszkałego przy ul.
Cyganka. Według niego zabójcy
wyszli na ul. Cygankę z ul. Kró-
lewieckiej, przeszli koło domu,
w którego bramie akurat on stał,
minęli Nowikowa i Iliasewicz, następnie odwrócili się, szybko ich
dogonili i dokonali zabójstwa. Zdaniem małoletniego świadka jeden z
napastników miał być ubrany „po
wojskowemu”. Nie potwierdziła
tego jego matka, która wybiegła z
domu gdy usłyszała krzyk kobiety
i własnego dziecka. Ona zeznała,
że widziała dwóch ubranych na
czarno mężczyzn, którzy bardzo
szybkim krokiem weszli w ul. Kowalską, która łączyła wtedy ul.
Cyganka z ul. Łęgską (aktualnie
takiego połączenia tych ulic nie
ma). W trakcie śledztwa dotarto
jeszcze do jednego świadka, mieszkańca ul. Kowalskiej (w tekście
podano, że był to Włocławianin
żydowskiego pochodzenia), który
widział zabójców, ale gdy próbował
się do nich zbliżyć oni oddali w jego
kierunku strzał, i z tego powodu
wycofał się. Z uwagi na to, że cały
ten rejon nie był oświetlony, istniejąca latarnia na ul. Cyganka w tym
czasie była zgaszona, świadkowie
nie potrafili opisać zamachowców
oraz stwierdzić, czy te osoby były
im znane. Wymieniony mieszkaniec ul. Kowalskiej dodał tylko, że
widział jak te dwie osoby spotkały
się jeszcze z jedną i razem uciekli.
W pierwszym dniu nie dotarto do
żadnych innych świadków. W opisany rejon miasta szybko wysłano
patrole policyjne. W krótkim czasie zatrzymano aż 16 osób, które
albo wyglądały podejrzanie, albo
nie posiadały przy sobie żadnych
dokumentów.
Ostatecznie  osoby  te  zostały wypuszczone, ale w wyniku dalszego
energicznego śledztwa padły podejrzenia na szereg innych ludzi.
Szybko okazało się, że organizatorem zamachu była Organizacja Bojowa PPS Frakcji Rewolucyjnej. Od
początku ta koncepcja zdawała się
być najbardziej wiarygodna. Większość pytanych o potencjalne motywy wskazywała udział Nowikowa
w rozbiciu w 1907 r. miejscowych
struktur PPS Frakcji Rewolucyjnej, a także wiele innych działań
politycznych kapitana. Wstępne
ustalenia stały się podstawą do
przeprowadzenia w sierpniu 1910
r. licznych aresztowań, i to nie tylko we Włocławku, ale i regionie
kujawsko-dobrzyńskim.  Zabójstwo kapitana Nowikowa było
ostatnią tak spektakularną
akcją Organizacji Bojowej PPS
FR na terenie Włocławka. Rosjanie przeprowadzili bardzo
dużo akcji odwetowych, w efekcie których niemal kompletnie
rozbito miejscowe struktury tej
partii.
     W ostatnim artykule napisałem o wydarzeniach, które miały miejsce w latach rewolucji 1905-1907. podałem tak-że przykłady zamachów na urzędników rosyjskich, które organizowała Organizacja Bojowa PPS. Dziś wiemy, że nie przynosiły one oczekiwanych rezultatów. Na miejsce zamordowanych Rosjan przychodzili nowi, nieraz jeszcze bardziej zdeterminowani w tropieniu działaczy lewicowych, i nieufni wobec Polaków. Partia nie rezygnowała z tego typu akcji także po zakończeniu rewolucji. Zabójstwem politycznym, które odbiło się szerokim echem w całym Królestwie Polskim, było zastrzelenie we Włocławku w dniu 3 VIII 1910 r. (21 lipca wg kalendarza juliańskiego) Policmajstra Miasta Włocławka kapitana Nowikowa. Na temat tej akcji ukazał się m.in. artykuł na łamach gazety „Naprzód” (Kraków, 14 VIII 1910 r.), w którym stwierdzono m.in., że Nowikow był autorem licznych prowokacji, których ofiarami byli działacze i sympatycy włocławskiej PPS. Powszechnie twierdzono, że Nowikow wyróżniał się szczególną aktywnością w rozbijaniu lokalnych struktur ruchu robotniczego. Odniósł w tym zakresie wiele sukcesów, i stąd „zasłużył” sobie na taki los.
     Zabójstwo Nowikowa „postawiło na nogi” żandarmerię całej guberni warszawskiej. Na polecenie zarządu gubernialnego żandarmerii, 4 VIII (nazajutrz po fakcie) z Warszawy do Włocławka przyjechał przedstawiciel zarządu żandarmerii powiatów warszawskiego, nowomińskiego i radzymińskiego. Jego zadaniem było zapoznanie się z efektami zaledwie kilkunastogodzinnego śledztwa miejscowej żandarmerii i straży ziemskiej w zakresie motywów, przebiegu zamachu oraz podejrzeń o winnych jego przeprowadzenia. W wyniku jego prac powstał pierwszy tajny raport, który do Warszawy trafił 4 dni później. Raport zawiera m.in. opis zamachu, i stąd można odtworzyć czytelnikom jego przebieg. Z dokumentu wynika, że wieczorem 3 VIII 1910 r. kapitan Nowikow postanowił odwiedzić żonę niejakiego Iliasewicza rotmistrza 5 Litewskiego Pułku Ułanów, która mieszkała w jednej z kamienic przy ul. Królewieckiej. W trakcie spotkania zaproponował jej wyjście do miejscowego kinematografu, który mieścił się w siedzibie teatru przy ul. Cyganka. Zabrali ze sobą dwoje nieletnich dzieci Iliasewiczów. Przedstawienie zakończyło się ok. godziny 10 wieczorem. Po wyjściu z kinematografu Iliasewicz zaproponowała aby do domu wracali ul. Szeroką (obecnie 3 Maja). Ulica ta tętniła wtedy życiem i była dobrze oświetlona. Nowikow namówił ją jednak na powrót ul. Cyganka. Dzieci szły kilka kroków przed nimi. Kapitanowi Nowikowowi nie towarzyszył żaden funkcjonariusz straży ziemskiej, gdyż wcześniej zrezygnował z ochrony. W pewnym momencie, niedaleko zbiegu ul. Cyganka i Królewiecka (w odległo-ści ok. 400 kroków od teatru), do kapitana szybkim krokiem podeszło z tyłu dwóch mężczyzn. Jeden z nich, z bliskiej odległości, strzelił z pistoletu do Nowikowa, który upadł na ziemię i po kilkudziesię-ciu sekundach zmarł. Towarzyszą-ca mu Iliasewicz najpierw zaczęła krzyczeć, następnie zrobiło jej się słabo i zemdlała.
     Wersję tę uzupełniły zeznania przypadkowego świadka zamachu, pięcioletniego syna niejakiego Blachowicza, zamieszkałego przy ul. Cyganka. Według niego zabójcy wyszli na ul. Cygankę z ul. Kró-lewieckiej, przeszli koło domu, w którego bramie akurat on stał, minęli Nowikowa i Iliasewicz, następnie odwrócili się, szybko ich dogonili i dokonali zabójstwa. Zdaniem małoletniego świadka jeden z napastników miał być ubrany „po wojskowemu”. Nie potwierdziła tego jego matka, która wybiegła z domu gdy usłyszała krzyk kobiety i własnego dziecka. Ona zeznała, że widziała dwóch ubranych na czarno mężczyzn, którzy bardzo szybkim krokiem weszli w ul. Kowalską, która łączyła wtedy ul. Cyganka z ul. Łęgską (aktualnie takiego połączenia tych ulic nie ma). W trakcie śledztwa dotarto jeszcze do jednego świadka, mieszkańca ul. Kowalskiej (w tekście podano, że był to Włocławianin żydowskiego pochodzenia), który widział zabójców, ale gdy próbował się do nich zbliżyć oni oddali w jego kierunku strzał, i z tego powodu wycofał się. Z uwagi na to, że cały ten rejon nie był oświetlony, istniejąca latarnia na ul. Cyganka w tym czasie była zgaszona, świadkowie nie potrafili opisać zamachowców oraz stwierdzić, czy te osoby były im znane. Wymieniony mieszkaniec ul. Kowalskiej dodał tylko, że widział jak te dwie osoby spotkały się jeszcze z jedną i razem uciekli. W pierwszym dniu nie dotarto do żadnych innych świadków. W opisany rejon miasta szybko wysłano patrole policyjne. W krótkim czasie zatrzymano aż 16 osób, które albo wyglądały podejrzanie, albo nie posiadały przy sobie żadnych dokumentów.
     Ostatecznie  osoby  te  zostały wypuszczone, ale w wyniku dalszego energicznego śledztwa padły podejrzenia na szereg innych ludzi. Szybko okazało się, że organizatorem zamachu była Organizacja Bojowa PPS Frakcji Rewolucyjnej. Od początku ta koncepcja zdawała się być najbardziej wiarygodna. Większość pytanych o potencjalne motywy wskazywała udział Nowikowa w rozbiciu w 1907 r. miejscowych struktur PPS Frakcji Rewolucyjnej, a także wiele innych działań politycznych kapitana. Wstępne ustalenia stały się podstawą do przeprowadzenia w sierpniu 1910 r. licznych aresztowań, i to nie tylko we Włocławku, ale i regionie kujawsko-dobrzyńskim.  Zabójstwo kapitana Nowikowa było ostatnią tak spektakularną akcją Organizacji Bojowej PPS FR na terenie Włocławka. Rosjanie przeprowadzili bardzo dużo akcji odwetowych, w efekcie których niemal kompletnie rozbito miejscowe struktury tej partii.