Monografia Włocławka
11. Urządzenia miejskie i wygląd miasta
1.
OSOBOWOŚCI MIASTA
A. MURY I BRAMY MIEJSKIE
12. Mosty włocławskie
13. Wygląd miasta
Bruki już wtedy były w Włocławku częściowo, obecnie zaś biskup upomina Magistrat, by ten starał się o utrzymanie ich w porządku i naprawianie istniejących już bruków, jak również o wybrukowanie pozostałych dotąd niebrukowanych ulic i dzielnic miasta.
Ordynacja biskupa Rozdrażewskiego z dnia 10 IV 1597 roku nakazuje Magistratowi przywieźć 10 łodzi kamieni na bruki w mieście, za karę, że wbrew zakazowi biskupa z 1591 roku karczmy w mieście były otwarte po zachodzie słońca z muzyką i wyszynkiem.
Brukowanych ulic nie było wiele podówczas w Włocławku, a przynajmniej jeżeli bruki jakie istniały, to były one naogół w złym stanie, zwłaszcza pod koniec wieku XVII i w XVIII wieku.
Według inwentarza z 1760 roku powołującego się na wyżej wzmiankowany przywilej biskupa Rozdrażewskiego z 1591 roku. Magistrat miał obowiązek kosztem kasy miejskiej starać się o naprawienie bruków na drogach publicznych i rynku, a w ulicach każdy właściciel nieruchomości był obowiązany przed swym domem czy placem własnym kosztem naprawiać i utrzymywać bruk w dobrem stanie.
w roku 1619 około kościoła św. Witalisa i swoich kuryj w pobliżu się znajdujących, kapituła dała bruki choć niecałkowicie.
Komisja Dobrego Porządku w 1787 roku celem podniesienia stanu zabrukowania miasta, ustanowiła podatek tzw. opłatę brukowego i nakazała Magistratowi ażeby z dochodów kasy miejskiej stara się o utrzymanie w porządku dróg i bruków, o zabudowanie wszystkich ulic w mieście i o przeprowadzenie dobrych i jak najporządniejszych dróg przez grunta miejskie, a duchowni, mający w mieście swoje place i nieruchomości, byli obowiązani do przeprowadzenia i utrzymania w należytym stanie dróg na swoich grunach. Nad sumiennem wykonaniem tego zarządzenia miał czuwać starosta biskupi.
Jeszcze w XVIII wieku zapewne był zabrukowany już Stary Rynek i śródmieście Włocławka.
Do uregulowania ulicy Brzeskiej przystąpiono dopiero w 1803 roku a w roku 1818 zabrukowano ją już do kościoła św. Witalisa do kościoła św. Wojciecha, który stał wtedy na miejscu dzisiejszego kościoła ewangelickiego.
Z początkiem XIX zwłaszcza od nowej regulacji miasta, w 1818 roku rozpoczętej, przybywa jeszcze więcej brukowanych ulic tak, że według inwentarza z 1820 roku Włocławek już w większości ulic jest zabrukowany.
A nieco później w roku 1860 miasto już w całości jest zabrukowane, z wyjątkiem świeżo przyłączonego w 1850 roku do miasta przedmieścia Zazamcze, gdzie był tylko położony bruk na głównej szosie, prowadzącej do Nieszawy, a inne ulice w tej dzielnicy, ponieważ dopiero były wtedy zaprojektowane i przedstawione do zatwierdzenia Władzy Wyższej, dlatego zostały zabrukowane dopiero nieco później, po przeprowadzonej regulacji miasta.
W tymże czasie Włocławek otrzymuje chodniki czyli trotoary asfaltowe przed domami, których dotychczas w mieście nie było wcale.
Właściciele domów i placów mają obowiązek robić własnym kosztem chodniki asfaltowe przy swoich nieruchomościach, w myśl rozporządzenia Namiestnika Królestwa z dnia 8 X 1820 roku. Na większą skalę roboty te w mieście przeprowadzone zostały około roku 1869.
Przy domach i nieruchomościach poduchownych czy pokapitulnych skonfiskowanych na rzecz Skarbu Publicznego, ukazem cara z dnia 26 XII 1865 roku urządzone zostały chodniki asfaltowe na koszt Skarbu przez firmę Gąsiorowskiego, Cwierciakowicza i Spółkę.
Obecny stan zabrukowania ulic i dróg miejskich jest następujący: na ogólną powierzchnię jezdni (ulic i dróg miejskich) 607,921 m2 jest powierzchni zabrukowanej 282,148 m2 a reszta jezdni niezabrukowanej stanowi przeważnie drogi na przedmieściach.
B. CZYSTOŚĆ I HIGIENA MIASTA
Pod względem czystości i porządku Włocławek w dawnych wiekach przedstawiał się nieszczególnie, pomimo że znajdował się pod troskliwą opieką biskupów i kapituły, którzy, jak tego dowodzą liczne nadania i przywileje, zwłaszcza biskupów Stanisława Karnkowskiego z dnia 7 I 1577 roku i Hieronima Rozdrażewskiego z dnia 16 XIII 1591 roku przez odpowiednie uposażenie gminy miejskiej w źródła stałego dochodu na potrzeby miasta, starali się usilnie o jego podniesienie i upiększeniew ozdobne budowle, o zaradzenie zubożeniu mieszczan, nieporządkom i zanieczyszczeniu ulic i dzielnic miejskich.
Były bowiem pewne przyczyny zanieczyszczenia miasta.
Włocławek od czasów najdawniejszych miał też charakter miasta rolniczego. Przeważna część jego ludności to ludność zajmująca się obok rzemiosła czy handlu także i rolnictwem, nietylko na przedmieściach, ale i w samem mieście. Rolnicy hodowali w mieście bydło, trzodę chlewną i wszelkiego rodzaju inwentarz. O tym charakterze rolniczym Włocławka, obok rzemieślniczego i handlowego, świadczy sam już przywilej lokacji miasta z 1339 roku jak również późniejsze przywileje oraz inwentarze, które mówią nam o nadaniach mieszczanom 12-tu włókach wolnego pastwiska, wydzielonych w gruntach miejskich, o uprawianych przez mieszczan rolach itp. Nic więc dziwnego, że, przy takim stanie zajęcia ludności, trudno było o zachowanie należytego porządku i czystości w ulicach miasta, któremi chodziły swobodnie: konie, krowy, świnie, owce itp.
Drugą przyczyną nieporządków w mieście, to były częste w dawnych wiekach wojny, najazdy niszczycielskie i pożary, a także i różnego rodzaju choroby epidemiczne, znane pod nazwą ogólną zarazy morowego powietrza. Te wszystkie nieszczęścia i klęski tak często nawiedzające Włocławek, zostawiały po sobie zgliszcza, ruiny, puste place, ogólnie zubożenia i wyludnienia, a gdy miasto zaledwie zdążyło się częściowo podnieść z jednej klęski i zniszczenia, już zaraz nawiedzały je następne.
Inwentarze podają nam w statystyce nieruchomości mieszczan liczne puste place, ruiny i zgliszcza, których daleko więcej jeszcze było w mieście, jeżeli dołączymy pominięte w inwentarz i te liczne w Włocławku zniszczone budowle kościelne czy też nieruchomości, wolne od czynszu na rzecz zamku biskupiego.
W roku 1583 jest przy ulicy Pieczyrogoskiej spalonych domów 64, a przy różnych ulicach kilkanaście domów opustoszałych, niezanieszkanych.
W roku 1593 jest 6 domów zrujnowanych i dwa opustoszałe, bez mieszkańców.
Szczególnie zaś smutny obraz zgliszcza i ruin przedstawiało miasto po najazdach krzyżackich w 1329 i 1431 roku, po wielkim pożarze w 1620 roku i po napadzie Szwedów w 1657 roku.
A i te domy, które ocalały w czasie tych klęsk, wskutek zubożenia ogólnego miasta, były także opuszczone i zaniedbane. Nawet i domy, należące do duchowieństwa, jak kapituły i wikarjuszy katedralnych, które zawsze swoją okazałością, wyglądem i czystością wyróżniały się z pośród innych domów w mieście, — pod koniec XVII wieku były w opłakanym stanie i tak zaniedbane, że zgorszenie wywoływały u ludzi świeckich, pomimo, że dla polepszenia ich stanu materjalnego odbywały się roczne rewizje i opisy tych domów, przez delegatów kapituły czy wikarjuszy.
W roku 1710 Włocławek tak był opuszczony, zaniedbany i zanieczyszczony, że z tego tylko powodu w Boże Ciało nie urządzono procesji po mieście, jak zwykle to czyniono, ale tylko naokoło Katedry, stawiając ołtarze przy najbliższych kurjach kapitulnych; podobnie zrobiono i w 1807 roku.
Po mieście nie można było przejść suchą nogą, z powodu błota rozlewającej się wody, przechodzono po mostkach i kładkach drewnianych, które często były popsute i wymagały naprawy. W 1516 i 1517 i 1529 kapituła kat. własnym kosztem naprawia drogę obok kościoła św. Witalisa, a w 1530 poleca doły, znajdujące się na niej, zarzucić gałęziami dębowemi z lasów kapitulnych w Lubaniu. Wkrótce potem dla wygody przechodniów położono na tej drodze bale drewniane i tarcice, które często się psuły i musiały być naprawiane w latach 1744, 1745, 1747, 1763 i 1796. W 1744 kapituła katedralna poleca kanonikowi Kosowi zmusić poddanych mieszkańców nieruchomości kapitulnych w mieście do zwózki drzewa i materjałów, potrzebnych do tej naprawy. Ulica Brzeska jeszcze do roku 1802 była trudna do przebycia, dopiero w 1802 roku dla ułatwienia przejścia zakonnikowi z klasztoru OO. Reformatów, pełniącemu obowiązki pentencjarza w Katedrze, położono na niej belki i tarcice. Co więcej, ulice miasta były często i na dłuższy czas zawalone kupami śmieci, nawozu i różnych nieczystości, wyrzucanych wprost z obór, stajni i śmietnisk podwórzowych.
W roku 1765 prefekt Seminarjum Duchownego wniósł do kapituły prośbę, aby ta wydała polecenie oczyszczenia ulicy, idącej do kościoła św. Witalisa do rzeki Zgłowiączki, zwanej Seminaryjką, która podówczas podobnie jak i ulica Cyganka zawalona była kupami śmieci. Pewne wyobrażenie o tych nieporządkach w mieście daje nam również uchwała kapituły katedralnej z 1767 roku, przypominająca wszystkim duchownym posiadaczom kuryj kanonickich i prałackich, czy też domów przy ulicy "Cygańskiej", ażeby najdłużej w ciągu iesiąca uprzątneli z ulic przed swojemi nieruchomościami kupy śmieci i nawozu, wyrzucanych wprost na ulice ze stajni i podwórz.
Opłakany ten stan miasta był szczególnie dotkliwy i przykry dla przechodniów, wędrujących po ulicach miasta o zachodzie słońca, kiedy miasto tonęło w ciemnościach, gdyż oświetlenia miejskiego jeszcze wtedy nie było aż do początku XIX wieku. Wyruszający więc na miasto wieczorem i nocą, chcąc uniknąc przykrych niespodzianek i niemiłych przygód, musiał się zaopatrzyć w latarnię, pochodnię, czy płonące łuczywo.
Włocławek jednak co do oświetlenia nie stał niżej od innych miast, lecz przeciwnie, może od niejednego wyróżniał się pod tym względem, zwłaszcza jeżeli zważymy, że ma nawet wpośród ludności miejscowej zawodowych szklarzy, jak np. według inwentarzy w roku 1583 jest jeden, w 1598 dwóch, a w 1760 jeden szklarz. Szyby okienne miały też znaczenie dla pewnego częściowego przynajmniej oświetlenia miasta, albowiem wieczorami oszklone okna odbijały na zewnątrz światło płonącego ogniska czy lampy w domu, rozświetlając ciemne ulice.
Z drugiej tez strony wcześnie stosunkowo mieszkańcy Włocławka mają możność oświetlenia ciemności nocnych, zarówno przebywając w swoich domach, jak i chodząc po ulicach miasta, za pomocą rzadkich jeszcze po innych miastach na owe czasy lamp olejnych, które już są znane w Włocławku i wyrabiane w XVI wieku. Według bowiem inwentarzy w 1563 roku we Włocławku jest 8-miu fabrykantów oleju do lamp, w 1760 roku — jeden a w 1820 roku jest istniejąca oddawna jedna fabryka oleju.
Dla podniesienia miasta Włocławka z tej ruiny, zaniedbania i zanieczyszczenia, wielkie położyła zasługi Komisja Dobrego Porządku, która, powołana do życia przez biskupa Józefa Rybiskiego w 1787 roku wydała wiele pożytecznych dla rozwoju miasta zarządzeń. Ponieważ między innemi przyczynami ruiny domów w mieście było także lenistwo oraz niedbalstwo samych mieszczan, którzy ociągali się z odbudowaniem i naprawieniem zrujnowanych swoich zabudowań, dlatego Komisja poleciła Magistratowi, aby niezwłocznie wydał nakaz urzędowy tym mieszczanom dopełnienia potrzebnych napraw przy swoich nieruchomościach; gdyby zaś w ciągu roku tego nie dopełnili, to posiadłości ich miały być przez urząd radziecki miejski otaksowane i wystawione na sprzedaż przez licytavcję, ogłoszoną na ośm tygodni naprzód, a kupcy i nowi nabywcy tych domów zrujnowanych czy pustych placów w mieście mieli być przez władze miejskie przynagleni do niezwłocznego ich naprawienia i zabudowania.
Jeszcze jednak długo Włocławek pod względem czystości i porządku pozostawia wiele do życzenia, niemal do końca XIX wieku; niektóre ulice, zwłaszcza ul. Gęsia (Karnkowskiego), Cyganka, Królewiecka, zawalone były drzewem, wozami, kupami kamieni, nie brakło też na nich dołów, z których kopano piasek.
Szczególnie na dzisiejszym bulwarku, z powodu nieregulowania brzegów Wisły, woda, rozlewająca się na pobliskie ulice, a nawet niekiedy wdzierająca się do samego kościoła parafii św. Jana, podrywała grunt, robiła kałuże, błoto, a wreszcie podmywając fundamenty znajdujących się bliżej Wisły budowli, zwłaszcza kościoła św. Jana, groziła ich zawaleniem.
Proboszczowie włocławscy niejednokrotnie już dawniej domagali się od Magistratu miasta Włocławka zabezpieczenia kościoła od tych wylewów, a nawet wznosili skargi na Magistrat za niedbalstwo w tym względzie, do wyższej instancji, mianowicie do biskupa, jako pana miasta. Tak np. w 1701 roku proboszcz świętojański ks. Tomasz Woydowicz oskarżał Magistrat przed biskupem o szkody, wyrządzone kościołowi wylewami rzeki Wisły, i domagał się naprawienia kosztem kasy miejskiej rynsztoków i kanałów, któremi mogłaby rozlewająca się woda należycie być odprowadzana. Wyrok zapadł, aby Magistrat w ciągu 5 miesięcy naprawił rynsztoki i wynagrodził szkody, wyrządzone kościołowi św. Jana.
Jednak sprawa uregulowania Wisły i zabezpieczenia od jej wylewów była odrazu należycie załatwiona.
Dopiero Komisja Dobrego Porządku w 1787 roku ale tylko częściowo, temu zaradziła, zarządzając bicie główki czyli tamy na Wiśle u brzegu w pobliżu kościoła św. Jana, dla ochrony lądu, polecając jednocześnie Magistratowi na pokrycie związanych z tem kosztów nałożyć na mieszczan podatek nadzwyczajny i proporcjonalny.
Nie było to jednak trwałe zabezpieczenie brzegów i kościoła od wylewów Wisły. W początkach XIX wieku stan dpodrywanego brzegu wiślanego przy kościele św. Jana tak dalece się pogorszył, że nawet zagrażało z tego powodu niebezpieczeństwo zapadnięcia się tegoż kościoła w nurty Wisły. To też w roku 1825, korzystając z pobytu cara Aleksandra w Włocławku, proboszcz świętojański i obywatele miasta wnieśli do niego prośbę o uregulowanie brzegu Wisły.
Sprawa ta, jakkolwiek przychylnie została przez cara przyjęta, do skutku jednak dopiero została doprowadzona w latach 1843 — 1846 i to dzięki ponawianym usilnym staraniom u władz rządowych przez Magistrat miasta Włocławka, który już w roku 1828 miał gotowy plan i projekt zabezpieczenia brzegów Wisły przez wystawienie drewnianego bulwarku "od punktu pierwszej tamy czyli główki aż do Zamku Biskupiego", a który następnie w 1839 roku uzasadniając potrzebę zatwierdzenia tego projektu, zaznaczał, że "brzegi Wisły tak dalece przez bieg wody są podrywane , iż zabudowania tej rzeki najbliższe, coraz bardziej na niebezpieczeństwo są narażone.
Nietylko jednak nieuregulowane brzegi Wisły były przyczyną nieporządków nadwiślańskiej dzielnicy miasta, ale nadto liczne w dawnych wiekach jatki czyli sklepy rzeźnicze, głównie przy Starym Rynku się znajdujące, oraz rzeźnia miejska, która niegdyś znajdowała się w śródmieściu nad Wisłą u wylotu ulicy Towarowej tj. u początku dzisiejszego bulwarku. Rzeźnia ta bardzo zanieczyszczała miasto, formując na ulicach miasta "kałuże i wyziewy zdrowiu ludzkiemu szkodliwe".
Mimo że Komisja Rządowa już w 1848 roku powzięła projekt przeniesienia jej za miasto nad Zgłowiączkę, to jednak przetrwała ona jeszcze na swojem dawnem miejscu do końca niemal XIX wieku. Jeszcze inwentarzx 1860 roku opisuje ją jako dom drewniany, parterowy, ustawiony na wiązaniu okrągłych słupów.
Dopiero w roku 1897 wystawiona została dzisiejsza murowana rzeźnia miejska na krańcu miasta, za szpitalem św. Antoniego przy ulicy Toruńskiej, nad Wisłą. Przed wojną rzeźnię tę wydzierżawili prywatni przedsiębiorcy, a dopiero od roku 1918 prowadzona jest przez miasto na własny rachunek kasy miejskiej. W roku 1919 założono przy rzeźni motor elektryczny do pompowania wody, zamiast dotychczasowego ręcznego pompowania przez robotników.
Po przeniesieniu ze śródmieścia na kraniec miasta rzeźni miejskiej podniósł się też niebawem i stan miasta pod względem wyglądu, zdrowotności i czystości.
Obecnie nad porządkiem i czystością miasta czuwają od roku 1930 Miejski Zakład Pczyszczania miasta, przy jednocześnie obowiązującym wszystkich przymusie oczyszczania miasta, oraz istniejąca przy Magistracie od roku 1929 Inspekcja Budowlana, która rozciąga nadzór nad prywatnem budownictwem i również przy pomocy stosowania przymusu remontów czy też kwalifikowania do rozbiórki domów zniszczonych i zagrożonych, troszczy się o podniesienie zabudowań miasta pod względem wyglądu, czystości i zdrowotności.
14. Rolniczy i przemysłowy charakter miasta
A. ROLNICTWO
15. Przemysł w dawnych wiekach — młyny
A. Młynarstwo
W Włocławku, stolicy urodzajnych i rolniczych Kujaw, najpierw rozwijał się przemysł rolniczy, jak młynarstwo i piwowarstwo, a później dopiero także i inne gałęzie przemysłu tu powstają. Ponieważ łatwy był dowóz do Włocławka z bliższych i dalszych okolic zboża, dlatego znajdowało się tu od czasów niepamiętnych wiele młynów wodnych, będących własnością biskupa lub kapituły, a wypuszczane one były mocą specjalnych przywilejów w dzierżawę długoletnią na prawie dziedzicznem i na określonych warunkach tak co do czynszu, jak i do wszelkich innych świadczeń i danin na rzecz zamku biskupiego, do jakich się zobowiązywali dzierżawcy. Młynarz nie mógł bez zgody biskupa i kapituły młyna nikomu odstępować i biskup zwykle zastrzegał sobie, że jeżeli młynarz i jego spadkobiercy okażą się nieudolni do utrzymywania w należytym stanie młyna, to zawsze i w każdej chwili wolno będzie biskupowi wykupić ten młyn za pewną z góry oznaczoną w akcie dzierżawy sumę z rąk dzierżawców, ale jednocześnie też biskup i kapituła zobowiązywali się młyna z rąk dzierżawców — młynarzy bez poważnej przyczyny nie wykupywać.
W roku 1582 zamek biskupi miał z młynów włocławskich dochodu za otrzymane miary 66 1/2 korcy żyta (1 korzec po 11 gr.) wartość zł. 16/18/9).
Młyny włocławskiezmieniały swoje nazwy w ciągu wieków, biorąc je zarówno od miejscowości czy też charakteru i właściwości topograficznych swego położenia, jak i od zmieniających się w różnych czasach imion i nazwisk ich dzierżawców — młynarzy poszczególnych.
Młyn Łęg należy do najstarszych młynów w kluczu włocławskim. Już w 1277 roku biskup Wojciech za zgodą kapituły katedralnej nadaje w dziedziczne posiadanie nłynarzowi Hingonowi, który zobowiązuje się płacić na św. Marcin każdego roku do zamku biskupiego 16 grzywień srebra, dokonywać swoim kosztem wszelkich napraw młyna, na potrzeby dworu biskupiego tuczyć w młynie stale i zawsze trzy wieprze na rok oraz mleć bezpłatnie wszystko zboże zamkowe.
W połowie XVI wieku z polecenia biskupa Jakóba Uchańskiego młyn Łęg zostaje nadany młynarzowi, który nazywał się Piotr Zgłobiony, i wtedy zostały wybudowanedwa nowe młyny, jeden mączny, drugi tartak. Młynarz ten obowiązany był dawać biskupowi z młyna dwie miary zboża, a sobie zostawić trzecią, z tartaku zaś dwie belki i dwie deski czyli tarcice biskupowi, trzecią zaś belkę z tarcicą dla siebie zostawić, nadto powinnością młynarza było naprawiać i utrzymywać w porządku młyny, na co biskup dwa denary, a młynarz jednego denara rocznie mieli dawać, drzewo potrzebne na deskii na tę naprawę młynarz ma sam ścinać sobie w lasach biskupich, a do zwiezienia ich na samo miejsce biskup daje mu zaprzęg wołów. W razie wykupu obywdwóch młynów biskup zobowiązuje się wypłacić młynarzowi całe odszkodowanie za wszelkie wkłady przezeń włożone.
Pozatem nie mamy zachowanych żadnych przywilejów na młyn i tartak Łęg, jeden tylko inwentarz z roku 1720 wspomina o nim, że do zamku "powinien dawać na rok czynszu złotych trzydzieści, ale w przyszłym czasie nie dawał dlatego, że piła ustawicznie tarła co potrzeba było do zamku i tak ten czynsz opuszczany był na czeladnika". Dalej inwentarz ten wspomina, że młynarz w Łęgu obowiązany był odrabiać w dworze biskupim na rok dni 12-cie i to robotą ciesielską, do czego powinien młynarczyka umiejętnego posyłać do zamku. Od roku 1793 młyn i tartak na Łęgu przeszły na własność rządu.
Młyn Rudny, Ruda albo Żelazny, nazywany jest tak od rzeki Żelaznej albo raczej wody żelaznej tj. strugi, odprowadzającej do Wisły wody łąk, błot i mokradeł wschodnio — południowych krańców miasta Włocławka. Młyn ten nazwany Rudny wzmiankowany już w przywileju lokacyjnym miasta z dnia 8 IX 1339 roku, jako młyn znajdujący się w Włocławku na rzece Zgłowiączce i należący do dziekana włocławskiego, prałata miejscowej kapituły katedralnej.
Istniał więc on już na długo przedtem, kiedy przywilejem z dnia 25 V 1541 roku biskup Łukasz Górka nadaje go w dzierżawę Maciejowi Kokoszce,obywatelowi miata Włocławka, z prawem łowienia ryb małą siecią w jeziorze Grzybnie oraz z obowiązkiem dawania do zamku biskupiego corocznie na św. Marcin 30 korcy żyta i bezpłatego mielenia zboża na potrzeby tegoż zamku; wreszcie przywilej zastrzega, że młyn ten może być każdej chwili przez biskupa odebrany, za zwrotem kosztów i pieniędzy weń włożonych przez dzierżawcę.
Następnym przywilejem biskupa Jana Drohojewskiego z dnia 20 IX 1553 roku młyn "Żelazny" został nadany młynarzowi Marcinowi Pruszczakowi, radnemu miasta Włocławka za czterdzieści grzywien monety polskiej, pod warunkiem dawania dwóch miar zboża do dworu biskupiego oraz swobodnego mieleniazbożaw tym młynie przez wszystkich piekarzy i poddanych dóbr biskupich; biskup ze swej strony przyrzekł pokrywać dwie trzecie kosztów na utrzymanie w porządku i naprawę zabudowań młyńskich, a w razie odbioru młyna wypłacić młynarzowi Marcinowi Pruszczakowi, względnie jego spadkobiercom, 50 grzywien, która to suma została powiększona o 170 florenów mocą przywileju biskupa Stanisława Karnkowskiego z dnia 15 III 1573 roku wydanego dla Jakuba Pruszaka.
Poza krótkiemi wzmiankami w inwentarzach z 1582 i 1598 roku, nieco szczegółowiej opisuje nam młyn inwentarz z 1604 roku, z którego dowiadujemy się, że należą do niego dość obszerne grunta orne i staw zarybiony, ale budynki młyńskie są podniszczone i młyn wskutek niesumienności i niedbalstwa młynarza nie daje zamkowi żadnych dochodów, wolny też jest od tuczenia wieprzów na potrzeby zamku. Upadł z końcem XVIII wieku.
Młyn Słodowo na rzece Zgłowiączce należy do starszych młynów, znajdujących się od wieków nietylko na terenie dzisiejszego ale i dawnego już miasta Włocławka.
Przywilejem wydanym przez biskupa Zbiluta Golanczewskiego w 1377 roku młyn Słodowo, należący do dóbr stołu biskupiego, położony w pobliżu Starego Włocławka na rzece Zgłowiączce nadany zostaje Piotrowi Bagoszczy na prawie dziedzicznem, pod warunkiem następującemi.
Biskup otrzymywać będzie dwie miary zboża, a trzecią zatrzyma młynarz dla siebie, przy naprawie grobli i urządzeń młyńskich biskup ponosić będzie dwie trzecie kosztów, a trzecią część młynarz, jak również przyrzeka biskup w razie potrzeby dodania do pomocy przy tych robotach swoich ludzi. Brzeg rzeki przy młynie i w górze aż do strumyka nadany jest młynarzowi, ale bez pól przylegających doń, a na wybrzeżu tem może sobie młynarz urządzić ogród na obszarze jednego morga. Biskup zastrzega też sobie, że stosownie do swego uznania może każdej chwili nałożyć obowiązek tuczenia w młynie na potrzeby zamku dwóch wieprzów, gdy trzeciego sam młynarz dla siebie będzie mógł tuczyć. Młynarz uwolniony jest jest od cięższych robót w zamku, z wyjątkiem lekkich, w razie jakiej pilnej konieczności. Młynarz i jego spadkobiercy na młynie mają odpowiadać przed wójtem ze ze Starego Włocławka, lub przed tym sędzia, którego biskup wyznaczy, w myśl prawa niemieckiego. Mieszczanie zaś włocławscy wszyscy nie mogą gdzieindziej słodów mleć jak tylko tylko w młynie Słodowym.
Oprócz powyższego zachowały się nadto na młyn Słodowo przywileje biskupów; Czapskiego z 1745 roku, Ostrowskiego z 1765 roku i Rybińskiego z 1777, 1781 i 1783 roku. Wspominają też o nim inwentarze miasta Włocławka z 1534, 1568, 1582, 1604, 1720 i 1751 roku.
Zarówno przywileje wszystkie, jak i inwentarze opisują młyn ten jako znajdujący się najbliżej miasta, tuż przy mieście względnie w samym mieście starym Włocławku.
Młyn ten był o dwóch kołach, mącznem i słodowem, z trzech miar zbożowych pobieranych od mielenia jedną zatrzymywał młynarz a dwie zamek biskupi. Dochód roczny z niego był mniejszy, aniżeli z innych młynów, w roku 1598 wynosi zaledwie 10 flor, a w roku 1604 — 15 flor, za sprzedane 30 korcy żyta miary włocławskiej, licząc każdy korzec po 15 groszy. Czynsz ten pierwotnie młynarz uiszczał do dworu biskupiego pieniędzmi, a później już według inwentarza z 1720 roku tylko w naturze — zbożem, dając żyta 30 korcy miary włocławskiej. Z innych świadczeń zwolniony jest wtedy od tuczenia wieprzów na potrzeby zamku, ale obowiązany jest nadal do mielenia zboża darmo dla zamku przez 12 dni w roku oraz kolejno w razie potrzeby do roboty ciesielskiej, gdzie zamek każe posyłać umiejętnych młynarczyków, pełnić straż w nocy i w dzień na zamku oraz biegnąć z listami, bez opłaty i gdzie potrzeba.
Polepszył się znacznie stan młyna Słodowo w XVIII wieku, gdy biskup Czapski przywilejem z dnia 7 marca 1745 roku nadał go Szymonowi Bieleckiemu, w którym inwentarz z 1751 roku bardzo pochlebnie się wyraża i z wielkim uznaniem za jego gospodarność i utrzymanie w należytym porządku zabudowań młyńskich oraz wystawienie przy młynie nowych budynków.
Młyn Lisek, zwany też Liskowski, Mikołaj, Żur, należy do starszych młynów włocławskich i znajdował się w granicach miasta Włocławka na rzece Zgłowiączce. Już przed rokiem 1470 z nadania biskupa dzierżawi go Paweł Lisek, dla którego w tymże roku nowy przywilej wydaje biskup Jakób z Sjeny, zabezpieczając lepiej zamkowe prawa i dochody z tego młyna, nazwanego tutaj Włocławskim. Młyn nadany jest na prawie dziedzicznem, młynarz obowiązany jest, — zamiast dawania do dworu miar zbożowych, — płacić w każde suche dni co kwartał 1 grzywnę, zwolniony jest od tuczenia wieprzów na potrzeby zamku, ale zato swoim kosztem obowiązany jest utrzymywać w porządku i naprawiać wszelkie urządzenia młyńskie, a tylko dla naprawy grobli przy młynie zobowiązuje się biskup przysłać dwóch ludzi lub dwa wozy, stosownie do zapotrzebowania; może też młynarz ścinać drzewo w lasach biskupich na potrzeby młyna, które będzie mał zwoezione na miejsce wozem przysłanym z dworu. Biskup włącza do posiadłości młyńskich łąkę, zwany pospolicie Łoniemcza, opraz dwa ogrody przy młynie się znajdujące, a dla przysporzenia młynarzowi źródeł dochodu, nadany mu zostaje chojnik, zagajnik, zwany Hieczewka, w stronę Korabnik oraz łąki biskupie i kapitulne przy rzece Zgłowiączce, rozciągające się tak, że grunta te będą mogły być według uznania młynarza wykorzystane, wykarczowane i zamienione na pola uoprawne. Pozatem młynarz obowiązany jest przysyłać sługę swego do pewnych lżejszych robót w dworze i do naprawy budynków zamkowych. Biskup zastrzega sobie, że młynarz nie może zagłużać się, ani też sprzedawać częściowo czy całkowicie młyna bez zgody biskupa, biskup zaś może każdej chwili stosownie do uznania wykupić od niego ten młyn za sumę najwyżej 20 grzywien.
Warunki tej dzierżawy młyńskiej jeszcze później w ciągu wieków się zmieniały.
Młyn ten wzmiankowany jest również w inwentarzu z 1534 roku jako: "farinarium" (mączny), "liskowski" w górę rzeki Zgłowiączki tuż przy mieście Włocławku położony, o dwóch kołach; młynarz obowiązany jest dawać do zamku trzy miary zboża każdego mielonego w młynie oraz utuczyć trzy wieprze na rok.
Już jednak według inwentarza z 1568 roku obowiązany jest młynarz do utuczenia dla dworu tylko dwóch wieprzów na rok.
Według inwentarza w 1598 roku młyn daje dochodu rocznego zamkowi 50 flor., a od 1604 roku miar żyta 3 łaszty, wartości 120 flor., licząc każdy łaszt po 40 flor.
W inwentarzach w 1598 i 1604 roku młyn Lisek występuje pod zmienioną nazwą : Mikołaj; że jest to ten sam młyn Liskowski, mamy na to dowód w dekrecie sądu konsytorskiego z 1657 roku, gdzie jest wyrażenie: "Lisek albo Mikołaj".
W inwentarzu zaś z 1760 roku młyn jest nazwany też Mikołaj abo Żur.
Strona 3 z 7